Luty zapisze się jako rekordowy dla czapy polarnej Arktyki miesiąc. Sytuacja stała się bezprecedensowa, co przyznał szef Narodowego Centrum Danych Lodu i Śniegu, stwierdzając: W całej Arktyce było po prostu absurdalnie ciepło. To zdecydowanie najdziwniejsza arktyczna zima, jaką widziałem. Warunki, jakie panowały w Arktyce od końca grudnia do 20 lutego są sygnałem, że klimat w Arktyce i na całej planecie diametralnie się zmienia. Ocieplenie ziemskiej atmosfery i oceanów przyspiesza, świat jest cieplejszy o 1oC względem średniej z XX wieku. Są to warunki, których nie da się wytłumaczyć Słońcem, czy wulkanami, a tylko wielką, antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych. To już ponad 400 ppm CO2.
Najmniej lodu jest na Morzu Barentsa, poniżej mapa JAXA pokazuje zasięg i grubość lodu dla 29 lutego na tle średniego zasięgu lodu morskiego dla lat 80. ubiegłego wieku. Zmiany są ogromne. Fakt iż Ocean Arktyczny jest już całkowicie zamarznięty (poza M. Barentsa) to ogólny rozmiar czapy polarnej jest niewielki. Nie zamarzają jak dawniej zewnętrzne akweny, jak wyżej wymienione M. Barentsa, czy też Beringa, nie uformował się w pełni lód na M. Labradorskim, w Zatoce Św. Wawrzyńca lodu prawie w ogóle nie ma. Wyjątek to lód na M. Ochockim, tym razem akwen pokrył się lodem solidnie, a raczej na siłę rozdmuchiwaną przez syberyjskie wichry krą i śryżem, czy po prostu cienką warstwą pokruszonego przez wiatr i fale morskie lodu.
Kolorowa mapa AMSR2 pokazuje koncentrację lodu morskiego, także na M. Ochockim.
Animacja pokazuje zmiany zasięgu lodu morskiego w drugiej połowie lutego 2016. I tak jak w pierwszej połowie miesiąca zmian wielkich nie ma. Poza M. Ochockim, na którym zasięg lodu imponująco się rozrósł ze względu na działanie silnego wiatru i mroźnych mas powietrza znad rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Mapa Japońskiej Agencji Kosmicznej pokazuje zasięg lodu po stronie atlantyckiej, wraz ze średnią lat 80. XX wieku i grubością lodu. Różnica jest imponująca.
Do 23 lutego zasięg lodu morskiego kurczył się, po czym zaczął przyrastać, co wcześniej podkreślało NSIDC, że 9 luty nie będzie raczej "marcowym" maksimum. Byłoby to sytuacja przesadnie bezprecedensowa, wyprzedzająca obecne czasy przynajmniej o kilka lat. Przez prawie cały luty zasięg lodu morskiego był rekordowo niski. Sytuacja zmieniła się 27 lutego. Na koniec miesiąca czapa polarna liczyła 14,46 mln km2, co oznacza trzecie ex aequo miejsce z 2015 i 2011 rokiem. Czy sytuacja wraca do normalności i kończą się upiorne czasy? Nic bardziej mylnego. Wystarczy spojrzeć na 2012 rok. Kiedy na początku marca wydawało się, że to koniec zamarzania, silne wiatry przyczyniły się do ponownego wzrostu zasięgu lodu, głównie na M. Beringa. I nawet podobna sytuacja ma miejsce obecnie (też na M. Beringa lód przyrasta), tyle tylko, że wszystko dzieje się trzy tygodnie wcześniej i lada dzień pokrywa lodowa zacznie się definitywnie kurczyć. Poza tym dane Cryosphere pokazują, że powierzchnia lodu faktycznie zaczęło się kurczyć, po szybkim wzroście. No i mimo obecnego wzrostu zasięg lodu wciąż jest daleki od tego, co miało miejsce kilkanaście lat temu. Mapa NSIDC obok pokazuje, jak dawniej (1981-2010) prezentował się zasięg lodu morskiego względem obecnego roku.
Silny wiatr wydmuchuje lód morski powiększając jego zasięg występowania, ale odbywa się do kosztem koncentracji. Jeśli spojrzymy na mapę AMSR2 w kolorowej wersji, to widać, że na Morzu Barentsa choć granica lodu się zmieniła na lepsze, to nie można tego samego powiedzieć o koncentracji. Bo lód dostając się w ciepłe obszary wód, zaczyna się topić, choć oczywiście proces ten jest powolny, to jednak ma miejsce. A nawet jeśli obszary między krami zamarzną, to jest to lód cienki, który w kwietniu bardzo szybko się stopi. Na animacji HYCOM widać, że grubość lodu po stronie O. Atlantyckiego, szczególnie w rejonie Svalbardu i Ziemi Franciszka Józefa nie ulega zwiększaniu. Mapa NOAA przedstawia anomalie temperatur w drugiej połowie lutego 2016. Arktyka była wtedy szczególnie ciepłym miejscem, i nie tylko. Znaczne obszary planety, szczególnie na półkuli północnej były cieplejsze niż zwykle. Trend wciąż trwa, a zapowiadanego zlodowacenia, jak nie było, tak nie ma.
Powierzchnia lodu w Arktyce nieprzerwanie jest o grubo ponad 1 mln km2 mniejsza niż wynosi średnia wieloletnia. Pomijając kwestię pogody i nie wymieniając już całej litanii nieszczęść pogodowych na świecie (gdyż stało się to już chyba nudne), jakie miały miejsce w ciągu ostatnich tygodni, obecna powierzchnia lodu może przełożyć się na jego objętość. Zwłaszcza że jest ciepło, że ciepłe są wody morskie, co pokazuje wyżej mapa DMI. Dane PIOMAS ukażą się za kilka dni. Możliwe że ilość lodu będzie taka sama, a być może mniejsza niż w 2012 roku. Wtedy karty zostaną rozdane ponownie, tym razem z wyższą temperaturą na Ziemi niż cztery lata wcześniej. A jak prognozuje USGS, w tym roku naprawdę czapa polarna może stopić się do poziomów, których klimatolodzy z IPCC za nic w świecie nie brali pod uwagę. I nawet nie dopuszczali do siebie myśli, że tak może się stać, a jednak tak się dzieje.
Co będzie dalej? Zasięg lodu w Arktyce powinien jeszcze przez kilka dni rosnąć, ale są to naprawdę już ostatnie dni zamarzania. A sezon roztopów lada dzień się zacznie...
Zobacz także:
Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2 Uni Bremen
Najmniej lodu jest na Morzu Barentsa, poniżej mapa JAXA pokazuje zasięg i grubość lodu dla 29 lutego na tle średniego zasięgu lodu morskiego dla lat 80. ubiegłego wieku. Zmiany są ogromne. Fakt iż Ocean Arktyczny jest już całkowicie zamarznięty (poza M. Barentsa) to ogólny rozmiar czapy polarnej jest niewielki. Nie zamarzają jak dawniej zewnętrzne akweny, jak wyżej wymienione M. Barentsa, czy też Beringa, nie uformował się w pełni lód na M. Labradorskim, w Zatoce Św. Wawrzyńca lodu prawie w ogóle nie ma. Wyjątek to lód na M. Ochockim, tym razem akwen pokrył się lodem solidnie, a raczej na siłę rozdmuchiwaną przez syberyjskie wichry krą i śryżem, czy po prostu cienką warstwą pokruszonego przez wiatr i fale morskie lodu.
Kolorowa mapa AMSR2 pokazuje koncentrację lodu morskiego, także na M. Ochockim.
Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego między 14 a 29 lutego 2016. Kliknij, aby powiększyć.
Animacja pokazuje zmiany zasięgu lodu morskiego w drugiej połowie lutego 2016. I tak jak w pierwszej połowie miesiąca zmian wielkich nie ma. Poza M. Ochockim, na którym zasięg lodu imponująco się rozrósł ze względu na działanie silnego wiatru i mroźnych mas powietrza znad rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Mapa Japońskiej Agencji Kosmicznej pokazuje zasięg lodu po stronie atlantyckiej, wraz ze średnią lat 80. XX wieku i grubością lodu. Różnica jest imponująca.
Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2016 roku na tle 2012 roku i wyszczególnienie na tle ostatnich lat. NSIDC
Do 23 lutego zasięg lodu morskiego kurczył się, po czym zaczął przyrastać, co wcześniej podkreślało NSIDC, że 9 luty nie będzie raczej "marcowym" maksimum. Byłoby to sytuacja przesadnie bezprecedensowa, wyprzedzająca obecne czasy przynajmniej o kilka lat. Przez prawie cały luty zasięg lodu morskiego był rekordowo niski. Sytuacja zmieniła się 27 lutego. Na koniec miesiąca czapa polarna liczyła 14,46 mln km2, co oznacza trzecie ex aequo miejsce z 2015 i 2011 rokiem. Czy sytuacja wraca do normalności i kończą się upiorne czasy? Nic bardziej mylnego. Wystarczy spojrzeć na 2012 rok. Kiedy na początku marca wydawało się, że to koniec zamarzania, silne wiatry przyczyniły się do ponownego wzrostu zasięgu lodu, głównie na M. Beringa. I nawet podobna sytuacja ma miejsce obecnie (też na M. Beringa lód przyrasta), tyle tylko, że wszystko dzieje się trzy tygodnie wcześniej i lada dzień pokrywa lodowa zacznie się definitywnie kurczyć. Poza tym dane Cryosphere pokazują, że powierzchnia lodu faktycznie zaczęło się kurczyć, po szybkim wzroście. No i mimo obecnego wzrostu zasięg lodu wciąż jest daleki od tego, co miało miejsce kilkanaście lat temu. Mapa NSIDC obok pokazuje, jak dawniej (1981-2010) prezentował się zasięg lodu morskiego względem obecnego roku.
Odchylenia temperatur powierzchni wód w Arktyce w pierwszej 1 marca 2016. DMI
Silny wiatr wydmuchuje lód morski powiększając jego zasięg występowania, ale odbywa się do kosztem koncentracji. Jeśli spojrzymy na mapę AMSR2 w kolorowej wersji, to widać, że na Morzu Barentsa choć granica lodu się zmieniła na lepsze, to nie można tego samego powiedzieć o koncentracji. Bo lód dostając się w ciepłe obszary wód, zaczyna się topić, choć oczywiście proces ten jest powolny, to jednak ma miejsce. A nawet jeśli obszary między krami zamarzną, to jest to lód cienki, który w kwietniu bardzo szybko się stopi. Na animacji HYCOM widać, że grubość lodu po stronie O. Atlantyckiego, szczególnie w rejonie Svalbardu i Ziemi Franciszka Józefa nie ulega zwiększaniu. Mapa NOAA przedstawia anomalie temperatur w drugiej połowie lutego 2016. Arktyka była wtedy szczególnie ciepłym miejscem, i nie tylko. Znaczne obszary planety, szczególnie na półkuli północnej były cieplejsze niż zwykle. Trend wciąż trwa, a zapowiadanego zlodowacenia, jak nie było, tak nie ma.
Zmiany grubości arktycznego lodu morskiego w drugiej połowie lutego 2016. HYCOM
Powierzchnia lodu w Arktyce nieprzerwanie jest o grubo ponad 1 mln km2 mniejsza niż wynosi średnia wieloletnia. Pomijając kwestię pogody i nie wymieniając już całej litanii nieszczęść pogodowych na świecie (gdyż stało się to już chyba nudne), jakie miały miejsce w ciągu ostatnich tygodni, obecna powierzchnia lodu może przełożyć się na jego objętość. Zwłaszcza że jest ciepło, że ciepłe są wody morskie, co pokazuje wyżej mapa DMI. Dane PIOMAS ukażą się za kilka dni. Możliwe że ilość lodu będzie taka sama, a być może mniejsza niż w 2012 roku. Wtedy karty zostaną rozdane ponownie, tym razem z wyższą temperaturą na Ziemi niż cztery lata wcześniej. A jak prognozuje USGS, w tym roku naprawdę czapa polarna może stopić się do poziomów, których klimatolodzy z IPCC za nic w świecie nie brali pod uwagę. I nawet nie dopuszczali do siebie myśli, że tak może się stać, a jednak tak się dzieje.
Pak lodowy na Morzu Beauforta 29 lutego 2016 r. Zdjęcie NASA Worldview
Co będzie dalej? Zasięg lodu w Arktyce powinien jeszcze przez kilka dni rosnąć, ale są to naprawdę już ostatnie dni zamarzania. A sezon roztopów lada dzień się zacznie...
Zobacz także:
A ja uważam, że bardzo dobrze, że nie ma w arktyce zimy. Na co nam ona? Im zimniej tym więcej spalamy śmieci i dziadowskiego węgla w piecach. Im cieplej tym bardziej czysto i pięknie. To wspaniałe, że potrafimy podgrzać naszą planetę aby stała się przytulną a nie smaganą lodowatym wiatrem śnieżną pustynią.
OdpowiedzUsuńA kto ci każe palić śmieciami w piecu. Co na straż miejska? Od tego jest brykiet i drewno, czy miejska ciepłownia jeśli mieszkasz w bloku.
UsuńWspaniale, że potrafimy podgrzać planetę. Życie ci niemiłe? Czy może chcesz mieć za sąsiadów samych Arabów z Syrii i Iraku?
A prund do klimów, to skund wezmiesz, gorolu? Ano z wungla ze slonskiych grub!
Usuńkaj tu logika?
Odnawialne źródła energii + efektywność energetyczna i magazynowanie energii.
UsuńHubercie brykiet kosztuje, po co nam w ogóle jest ten lód na północy wyłącznie ochładza klimat naszego globu a my musimy i to słono płacić za ten brykiet, jak zniknie lód to Polskie społeczeństwo stanie się bardziej orientalne dzięki uchodźcom i temperaturom żyć nie umierać.
UsuńNie wiesz co piszesz.Grozi nam katastrofa klimatyczna a nie "raj".Najazd syryjsko-arabski to w praktyce wojny rasowe i religijne.
UsuńPo raz kolejny sprawdza się stwierdzenie o tym, że gdyby nie internet, to nie wiedziałbym że tylu idiotów jest na świecie(tyczy się to Beatki i tego durnia na samej górze).
UsuńCiekawe cwaniaki co zrobicie jak ziemia zmieni się w śnieżną kulkę. Efekt cieplarniany to błogosławieństwo.
UsuńUprzejmiej uprasza się o niekarmienie trola.
OdpowiedzUsuńDyrektor ZOO.
Jednak w lutym nie dało rady ale niemal na pewno wkrótce zacznie się spadek.Bo na standardowy okres czyli koniec marca nie ma co liczyć.
OdpowiedzUsuń