Według danych z modelu Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System (PIOMAS) stan czapy polarnej uległ poprawie tak, jak miało to miejsce w poprzednim sezonie zamarzania. W świetle ewentualnego szybkiego topnienia latem niewiele to zmienia.
Objętość lodu w Arktyce w 2021 roku względem wartości z ostatnich lat i średniej 1979-2001. W prawym górnym roku wyszczególnienie zmian w sezonie zamarzania. PIOMAS
Podobnie jak rok temu niskie temperatury, a także ujemna oscylacja arktyczna (AO), spowodowały, że objętość lodu morskiego wzrosła w stosunku do lat poprzednich. Tym samym spadła różnica, która i tak w dalszym ciągu jest bardzo duża. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany grubości lodu morskiego w styczniu 2021. Doszło do wyraźnego wzrostu grubości, a tym samym objętości czapy lodowej. Wciąż jednak powierzchnia grubego na 2 i więcej metrów lodu jest niewielka. Dominuje pak lodowy o grubości około 1,5 metra. Na koniec stycznia objętość lodu morskiego wyniosła 17 634 km3 i była trzecią najmniejszą w historii pomiarów.
Patrząc na zmiany z ostatnich tygodni i zestawiając je z tymi, jakie miały miejsce na przestrzeni 10-15 lat, mamy na razie do czynienia z fluktuacją w trendzie długofalowego spadku. Tak długo, jak będą występować wysokie temperatury, tak długo takie zdarzenia jak "odbicie" będzie trzeba traktować jako fluktuację. Trudno jest mówić o czymś innym, widząc, że od kilku lat prawie w ogóle o tej porze roku nie ma już lodu grubego na 3-4 metry. Zestawienie map obok przedstawia różnice w grubości pokrywy lodowej na koniec stycznia 2021 względem lat 2007-2008 i 2019-2020.
Grubość lodu morskiego w styczniu 2021 roku i jej odchylenia w stosunku do średniej 1981-2010. PIOMAS/Zachary Labe
Na tle średniej z wielolecia grubość pokrywy lodowej w Arktyce jest wyraźnie niższa. Jedynie w przypadku Morza Łaptiewów i Wschodniosyberyjskiego sytuacja jest inna. Temperatury w regionie mocno spadły w grudniu, a następnie w styczniu. W styczniu średnie temperatury nad tymi akwenami oscylowały w okolicy -32oC. W drugiej połowie stycznia w Tiksi nad Morzem Łaptiewów średnie dobowe wartości wynosiły -40oC. Dzięki temu pak lodowy szybko zwiększył swoją grubość.
Na tej tabeli przedstawiona jest dokładna rozpiska objętości lodu na 31 stycznia. W różowych kolumnach przedstawione są różnice względem poprzednich lat i średnich dekadowych, także ich procentowe wartości. Z danych wynika, że w przypadku stycznia trudno jest mówić o jakiejkolwiek poprawie. Oczywiście kolejne tygodnie to mogą zmienić. W styczniu doszło do przyspieszenia przyrostu lodu. Na skutek działania niskich temperatur i podyktowanego sytuacją baryczną dryfu lodu, tempo przyrostu przyspieszyło. Ilustruje to wykres obok, pokazujący tempo (w tym wypadku przyrostu) lodu na tle średniej z minionej dekady.
Zmiany grubości lodu morskiego w metrach: po lewej akweny wewnętrzne, po prawej peryferyjne.
Temperatury i pogoda niewątpliwie przyczyniły się do wzrostu grubości i objętości lodu w Arktyce, ale zmiany w skali całego miesiąca nie wykraczały poza średnią. Większą rolę odegrał sam przyrost powierzchni lodu niż jego grubości. Tempo to nie było wolniejsze od średniej dzięki niskim temperaturom, a to, co hamowało wzrost miąższości, który mógłby być faktycznie szybszy, to zgromadzone pod lodem ciepło.
Zmiany średniej miesięcznej ilości lodu morskiego w Arktyce dla stycznia w latach 1979-2021. Dane PIOMAS
Średnia ilość lodu w styczniu 2021 wyniosła niecałe 16 tys. km3, kilkaset kilometrów sześciennych mniej niż w poprzedniej dekadzie, ale ponad 10 tys. km3 mniej niż latach 80. XX wieku.
Zobacz także:
- PIOMAS (grudzień 2020) - powtórka z poprzedniego sezonu, czwartek, 7 stycznia 2021 Dane z modelu Pan-Arctic Ice Ocean Modeling and Assimilation System (PIOMAS) na grudzień 2020 pokazują, że przyspieszenia tempa przyrostu lodu w minionym miesiącu nie pozwoliło na ustanowienie nowego rekordu.
- PIOMAS (listopad 2020) - iluzja szybkiego zamarzania, poniedziałek, 7 grudnia 2020
Nabijaliście się ze mnie ok temu.
OdpowiedzUsuńBart pisał 5 marca 2020 13:20
"Niech się Albert wypowiada jak to możliwe, bo jego teoria głosi, że mają do nas przyjść wielkie mrozy zimą w związane z osłabieniem się prądu zatokowego i bardzo niską aktywnością słoneczną (od kilkunastu lat)."
A autor Hubert Bułgajewski 16 stycznia 2020 11:32 pisał: "W Europie nie zrobi się zimniej. Zapomnij o tym. "
Ja w 2019 napisałem: "Ja uważam, że za min 2 lata będzie dosyć dobrze wiadomo co nas czeka na kilkanaście lat do przodu"
Marcin Bory Tucholskie 7 listopada 2019 08:52
Czyli już się asekurujesz "zobaczymy za dwa lata" "Po ok 2 latach będzie wiadomo z jakim zaczynającym się właśnie cyklem będziemy mieli do czynienia".
A ja dalej podtrzymuję moją teorie: W tym roku będzie na wielu miejscach półkuli północnej rok bez lata, bo na półkuli południowej już w wielu miejscach ten rok bez lata trwa.
Ale co to zmieni? 🙂
UsuńCiekaw jestem ile zim teraz musi być coraz to chłodniejszych, aby wreszcie zauważono pewne zmiany w klimacie? :)
UsuńMoże jak zaczną się robić zimniejsze to ktoś zauważy. Na razie robią się coraz cieplejsze.
OdpowiedzUsuńAktualna zima jest najchlodniejsza z ostatnich 8 lat. Oczywiscie poczekajmy na kolejne z 3 zimniejsze. Po jednej to mało kto sie zorientuje. No chyba że w tum roku dojdzie tzw. rok bez lata...
UsuńPo zeszłorocznej rekordowo cieplej zimie,przyszła nawet nie zimna tylko po prostu chłodna zima, a ty już panikujesz?
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale ja jestem jednym z ostatnich ludzi, który z powodu chłodniejszej zimy będą panikować :) Ale ja obserwuję teraz panikę u tych co wierzą w globalne ocieplenie powodowane działalnością człowieka. Słońce definiuje nam klimat w 99,9%. Słońce już zmieniło trend swojej aktywności teraz powoli skutki tego będą odczuwalne w całym układzie słonecznym.
OdpowiedzUsuń