środa, 1 maja 2019

Arctic News - pacyficzna fala

Kwiecień tego roku był w Arktyce miesiącem, który wyznaczył kolejną granicę w długofalowym procesie zaniku czapy polarnej w Arktyce. Przez prawie cały miesiąc zasięg lodu morskiego był rekordowo niski. Dwukrotnie warunki atmosferyczne uległy zmianie przez co topnienie zatrzymało się. Lecz pod koniec kwietnia sytuacja ponownie się zmieniła. Dipol arktyczny wygenerował warunki, które szybko zmieniły sytuację. To może rzutować na to, co będzie działo się w kolejnych tygodniach. 

Zobacz mapę koncentracji arktycznego lodu morskiego w kolorowej wersji. 

 Zasięg i koncentracja arktycznego lodu morskiego. AMSR2, University of Bremen

Wystarczyło tylko kilka dni, by pod koniec kwietnia doszło do bardzo szybkiego ubytku lodu na Morzu Beringa i Czukockim. Zmiany są tam dramatyczne. W pozostałych częściach Oceanu Arktycznego topnienie było bardzo powolne lub nie występowało wcale. Dipol arktyczny spowodował częściowy przyrost lodu na Morzu Barentsa, ale z każdym dniem temperatury wody stawiają coraz większy opór. Ostatecznie lód na tym akwenie zniknie za kilka tygodni. Największe zmiany tradycyjne zaszły na morzach zewnętrznych, szczególnie na Morzu Ochockim, które jest niemal wolne od lodu. Animacja obok (kliknij, aby powiększyć) pokazuje zmiany zasięgu i koncentracji lodu morskiego w dniach 15-30 kwietnia 2019. 

 Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku i wyszczególnienie względem wybranych lat, oraz średniej 1981-2010. Wykres pokazuje zapis dziennych odczytów w 5-dniowej średniej. NSIDC  

Według danych NSIDC zasięg lodu w dalszym ciągu pozostaje na rekordowo niskiej wartości - 13,11 mln km2 wobec 13,146 mln km2, co w sumie można uznać za ex aequo ze względu na granicę błędu. Pokrywa lodowa 30 kwietnia była o 1,06 mln km2 mniejsza od średniej wartości z okresu 1981-2010, tym samym zlodzenie jest o 7,5% mniejsze. Mapa NSIDC obok ilustruje aktualne różnice w zlodzeniu arktycznych wód względem średniej 1981-2010. Tym razem największy ubytek w lodzie widoczny jest po stronie pacyficznej, co jest związane z kilkukrotnym działaniem dipola arktycznego w marcu i kwietniu.

Zasięg arktycznego lodu morskiego w 2019 roku względem lat 2005-2018 i średnich dekadowych. JAXA

JAXA zanotowała wyraźną pauzę w topnieniu, będącą odpowiedzią na krótką zmianę warunków atmosferycznych w Arktyce. Nadejście dipola arktycznego i napływ ciepła znad Pacyfiku szybko zniwelowało efekt owej pauzy. W ciągu dwóch dni pokrywa lodowa zmniejszyła się o 0,2 mln km2, co jak na tę porę roku jest bardzo dużą wartością. W dawnych czasach jak pokazuje mapa obok, Morze Beringa było jeszcze sowicie zamarznięte. Nawet na Morzu Barentsa północne wiatry nie zdołały całkiem uzupełnić luki.

Powierzchnia lodu morskiego w 2019 roku względem wybranych lat. Dane NSIDC, wykres Nico Sun

Większość topnienia odbywa się jeszcze na zewnętrznych akwenach, głównie na Morzu Ochockim, co nie znaczy, że obecność dipola arktycznego jest bez znaczenia. Czapa polarna ewidentnie topi się także na Morzu Czukockim, a więc akwenie należącym do Oceanu Arktycznego. Na wykresie widzimy, że obecna powierzchnia lodu zbliżona jest do wartości z rekordowego wtedy 2016 roku. Mapa obok przedstawia anomalie powierzchni lodu względem średniej 2007-2016. 



  Zmiany powierzchni lodu morskiego na poszczególnych akwenach. Wipneus, dane AMSR2, University of Hamburg

W kwietniu topnienie dotyczy obszarów zewnętrznych, jak Morze Ochockie czy Labradorskie. Prawdziwe roztopy zaczynają się w maju, ale ocieplenie klimatu sprawia, że mogą zacząć się wcześniej. Na przykład na Morzu Czukockim dzieje się to od kilku dni.

Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w dniach 14-30 kwietnia w latach 2007-2019. NOAA/ESRL


Druga połowa kwietnia w Arktyce pod względem temperatur była podobna do lat, w których miało miejsce silne topnienie lodu. Jednocześnie bezpośrednio nad Oceanem Arktycznym odchylenia temperatur były wyższe ze względu na działanie dipola arktycznego pod koniec miesiąca. Pod koniec kwietnia miejscami anomalie sięgały +20oC, co oznaczało przedwczesną odwilż. Wysokie były też odchylenia temperatur pod koniec miesiąca na Grenlandii, ale nie przełożyło się to na topnienie lądolodu, ze względu na to, że nie wszędzie panowała bezchmurna pogoda.

 Zmiany średnich temperatur wokół bieguna północnego (80-90oN) w 2019 roku względem  średnich z poszczególnych dekad. DMI, grafika Nico Sun

Jak pokazuje wykres, wiosna w Arktyce, a dokładnie wokół bieguna północnego jest cieplejsza niż w poprzednich dekadach. W połowie kwietnia temperatury na chwilę wróciły do normy, spadając do -20oC, ale obecnie wynoszą już -12oC, z kolei nad Morzem Czukockim 30 kwietnia miejscami wartości termiczne sięgały +2oC.



  Odchylenia temperatur od średniej 1958-2002 powierzchni arktycznych wód dla 30 kwietnia w roku 2014, 2017 i 2019. DMI

Cieplejsze niż kiedyś wody sprawiają, że topnienie lodu przebiega łatwiej, następuje szybciej. Jeszcze w latach 2013-2014 woda była chłodna.  Od paru lat ze względu na coraz większe topnienie lodu i rosnące temperatury obserwuje się zjawisko "atlantyzacji" Arktyki, gdzie Morze Barentsa stopniowo staje się częścią Oceanu Arktycznego. Widać to po temperaturach. Na animacji obok widzimy, że skala anomalii na Morzu Beringa obniżyła się, co było związane z wiejącymi od północy wiatrami w połowie kwietnia, a następnie zużywaniem wody na topnienie lodu Morza Beringa i Czukockiego.


 Grubość lodu morskiego w latach 2011-2019 dla 30 kwietnia. Naval Research Laboratory, Global HYCOM

Coraz bardziej agresywne zmiany w Arktyce sprawiają, że lód staje się coraz cieńszy. Sytuacja nie pogarsza się rok do roku (widzimy to na przykładzie roku 2017 i 2019), ale patrząc na serię lat, widać, że jest gorzej. Ostatnie dwa lata, to balansowanie na krawędzi, gdzie sytuację ratowało pochmurne i chłodne lato, bez występującego eksportu lodu przez cieśninę Fram. Czy w tym roku będzie tak samo? Na razie widzimy sytuację zmierzającą do powtórki z 2012 roku

Topniejący lód na Morzu Czukockim 30 kwietnia 2019 roku. NASA Worldview

Na razie w Arktyce jest małe zachmurzenie, a Słońce świeci już wysoko. Jeśli to się nie zmieni w maju, to może dojść do rekordowego topnienia. Należy rzecz jasna przyjąć, że w drugiej połowie maja pogoda się ulegnie zmianie, czyli ponownie wrócą niże i obecność blokujących promienie słoneczne chmur. Ale nawet w takiej sytuacji w połowie września zasięg lodu spadnie do 4 mln km2. Poważne obawy budzi to, jak wygląda lód na zdjęciach satelitarnych. Część Morza Czukockiego jest uwolniona od niego, dalej lód został pozbawiony śniegu i może zniknąć za kilka dni. Ewentualna zmiana pogody nic nie da, bo cienki świeży lód zniknie przy kolejnej nadarzającej się okazji. 

Taki stan lodu morskiego w Arktyce, jaki ma miejsce od kilku lat rzutuje na warunki pogodowe u nas. Niestety, to co się dzieje w Arktyce nie pozostaje tam, szczególnie to, co kryje się pod nią.

Zobacz także:

22 komentarze:

  1. Bardzo wolno zachodzą zmiany w pokrywie lodowej. Zaledwie 1,5 mln km2 dla rekordowego maja w stosunku do średniej z lat 80'. To tylko obrazuje w jak bardzo zimnym okresie znajduje się ziemia od kilku milionów lat.
    Ps.Abstrahuje od dyskusji na temat wpływu GO na naszą cywilizację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem skąd wy wyciagacie takie rewelacyjne wnioski. Ale dla równowagi ostudzę ten komentarz Barta. Nasza planeta już nie wyrabia z gorąca i zapewniam mój wniosek jest bliżej prawdy niż to co pisze Bart.

      Usuń
    2. Artur. Planeta nie wyrabia, czy nasza cywilizacja nie jest przygotowana pod zmiany klimatu ? Dla flory i fauny podwyższenie średniej temperatury będzie skutkowało drastycznym powiększeniem biosfery i zanikiem stref pustynnych (zimnych i suchych).

      Usuń
    3. Kolejny rok z lodem cienkim jak papier. Jeśli Efekt Demona tym razem nie wystąpi to mamy we wrześniu biegun północny wolny od lodu :-/ Masakra.

      Usuń
    4. Bart ma rację że patrząc w przeszłość na ta chwilę jest to jeszcze nie najcieplejszy okres w dziejach planety, chodz na sama powierzchnię lodu bym nie patrzył bo jak sam Bart mówiłeś ważniejsza jest kubatura... Tu chyba już gorzej to wygląda. No i pamiętajmy że CO2 mamy na sporo już wyższe temperatury zapewnione tylko trzeba poczekać.

      Usuń
    5. Marcin - zależy co oceniamy. Obecnie lód już jest praktycznie tylko sezonowy, więc na kubaturę nie ma co patrzeć. Można powiedzieć, że średnia 10-letnia dobrze oddaje zmiany ocieplenia ziemi, bo zmniejszając pokrywę lodu w Arktyce trzeba równoważyć bilans energetyczny dodatkową energia pochłanianą przez ziemię.

      Z jednej GO to będzie wielki problem dla ludzi, bo finalnie zaleje wiele nadmorskich miast i przemodeluje klimat co będzie wiązało się z wielkimi zmianami społecznymi na świecie, z drugiej strony to będzie prawie tak duże wybawienie dla przyrody jak wyjście ze zlodowaceń do interglacjału. Jak się ustabilizuje klimat na poziomie 2-3 stopnie C wyższym, to praktycznie znikną pustynie piaskowe, i wieczne zmarzliny na północy. Do tego wody północy i południa zostaną odkryte z lodu, co spowoduje rozkwit życia. Część Grenlandii też przestanie być pustynia śnieżną, bo obecnie praktycznie brak tam życia.

      ps. Dla przyrody znacznie większym szokiem była zmiana pogody ze zlodowaceń niż obecnie nawet najczarniejsze scenariusze. Wystarczyło kilka tysięcy lat i ziemia rozkwitła, a różne gatunki zwierząt i roślin znalazły nowe siedliska.

      Usuń
    6. Masz rację że jeśli ustabilizowaly by się temp na 2 - 3 stopnie przyroda będzie się miała dobrze. Z tym że jest ryzyko że te temp poszybują jeszcze bardziej nawet spychajac nas do ziemi cieplarnianej - to już by było nie fajne.
      A dla nad ludzi jak mówisz, nie jest to zbyt przyjemna perspektywa. W końcu powstalismy w czasach zimnej Ziemi.
      Europa wogole jest w kiepskiej sytuacji, chyba najbardziej po Arktyce się ociepla.

      Usuń
    7. I może Bart miałby rację gdyby nie to, że 80% najżyźniejszych ziem świata znajdzie się pod wodą.

      Usuń
    8. Nie idzie wcale o wzrost temperatury jako taki, ale tempo zmian, które raczej można porównać z tempem ocieplenia przed wielkim permskim wymieraniem. Do takiego tempa żaden gatunek nie jest w stanie się przystosować.

      Usuń
    9. @slepy maszynista ... Nie do końca prawda. Wyjście z ostatniegi zlodowacenia był szybszy niż obecne zmiany i ko o lis razy. Już to tu kiedyś liczyłem. Swoją drogą to człowiek setki razy bardziej wpływa na wymieranie zwierząt niż zmiany klimatu. Długoterminowo przyroda bardzo mocno zyska nawet przy bardzo szybkich zmianach.

      Usuń
    10. Wyjście z ostatniego zlodowacenia trwało 8 tysięcy lat!
      4.5 stopnia w 8 tys. lat!

      Usuń
    11. Nie 8tys tylko 6,5 tys i patrzysz na średnia. Około 13 tys lat temu temperatura rosła 0,5 stopnia na dekadę. Przyrodzie to nie robi problemu.

      Usuń
  2. Jeśli dobrze widzę na tropical tidbits, w najbliższym czasie, w arktyce będą mocne wyże(powyżej 1030 hPa,a nawet powyżej 1040 hPa). Takie wyże to się chyba, potrafią tygodniami utrzymywać.
    Może zatem ten sezon topnienia będzie naprawdę mocny, i nie przyjdą tak szybko niże, jakby co niektórzy chcieli. Dla przykładu ostatnia prognoza 50 dniowa, pokazuje 20 czerwca zasięg 9.90 mln km2.A więc nie widać w niej, trwałego spowolnienia w czerwcu, na jakie pan Hubert liczy.
    Oczywiście nigdy nie wiadomo do końca, co będzie. Atmosfera kryje bowiem wiele tajemnic, przed superkomputerami(dlatego prognozy długoterminowe, rzadko kiedy się sprawdzają), a tym bardziej przed zwykłymi ludźmi.Zobaczymy więc, co będzie.
    Ciekawe czy nie z powodu, złożoności warunków pogodowych, padł serwer, climate reanalyzer? Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczy się czerwiec, lipiec i sierpień.

      Usuń
    2. Otóż to, dlatego trochę martwi czy nie za wcześnie te wyże i się utrzymają do lata. Słońce już dość wysoko i wyże mogą dać dobrą podbudowę do szybkiego topnienia latem (stawy topnienia), ale pod warunkiem, że będzie słonecznie, bo co po tych stawach jak będzie niżowo? Najlepiej jakby w całym okresie maj-sierpień było słonecznie a przy tym rekordowo niski zasięg, by wolny od lodu ocean mógł pochłonąć jak najwięcej energii. Minimum wrześniowe jest już mało istotne. Chociaż nie wiem ile by nie pochłonął energii, to i odda to ciepło, bo Arktyka ma ujemny bilans energetyczny przez większość roku i będzie tak zawsze, nawet jak stężenie CO2 skoczy do 1000 ppm.

      Usuń
    3. Stosunkowo niski zasięg i wodnitość śniegu na północnej półkuli przestały być już atutem roku 2019. Znów te nieszczęsne zwały śniegu hamujące topnienie, więcej niż jedno odchylenie standardowe w górę, a im bliżej przesilenia letniego, tym ma to większe znaczenie.
      https://www.ccin.ca/home/sites/default/files/snow/snow_tracker/nh_sce.png
      https://www.ccin.ca/home/sites/default/files/snow/snow_tracker/nh_swe.png

      Usuń
    4. No to nie będzie rekordu.

      Usuń
    5. Oddawanie ciepła z oceanu do atmosfery to właśnie najbardziej odczuwalny efekt GO :-)

      Usuń
  3. Może ja się nie znam,ale według mnie śnieg jest dobrym hamulcem,ocieplenia arktyki,gdy wir polarny jest mocny,zimno nie rozlewa się na niskie szwrokości geograficzne,i musi topić się od Słońca,marnując ogrom energii,dzięki temu,że ma wysokie albedo.
    Inaczej jednak,gdy nie brakuje anomalii prądu strumieniowego,i zimno rozlewa się na niskie szerokości geograficzne,gdy wieje z północy,po czym ciepło bierze odwet,i po zmianie kierunku wiatru ,ciepło rozlewa się na wysokie szerokości geograficzne.Wtedy śnieg,już tak dobrze ,nie hamuje ocieplenia.
    Jego wysokie albedo, traci wówczas, na wartości.
    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czym wir polarny można osłabiać tylko od strony lądu.Wówczas więcej płynie ciepła,niż wilgoci z niskich szerokosci geograficznych.
      Nie powinien być słaby nad Oceanem,zwłaszcza Atlantykiem,który ma szerokie połączenie z Oceanem Arktycznym.
      Arktyka nie musi zatem opierać się wyłącznie na własnych siłach,z przesadnie mocnym wirem polarnym,ale nie powinna też zbyt chętnie przyjmować wsparcie(zwłaszcza od Atkantyku).
      Tak ja to rozumiem.

      Usuń
    2. Mam nadzieję,że tym razem zainteresuje kogoś ,mój wpis.Nieprzystoi bowiem pisać, tylko ze sobą.
      Chciałbym zaś powiedzieć,iż jest już raport NSIDC,za kwiecień(od wczoraj,z tego ,co dzis widzę).Zack Labe podał zaś,że kwiecień był na 3 miejscu,wśród najcieplejszych(za 1995 i 2010,o ile dobrze patrzę).W maju najcieplej było, do tej pory ,w 2010 Roku.
      Pytanie,na którym miejscu będzie 2019,po mocnym wejściu w maj(anomalie temperatur,w granicach 3 stopni,robią chyba wrażenie w maju)?

      Usuń
    3. Pozwolę tak sobie wtrącić moje przemyślenie. Ogólnie nasza planeta ogrzewa się. Cała dystrybucja ciepla między poszczególnymi obszarami oraz ośrodkami (Jak atmosfera, ocean) jest szalenie skomplikowana. Tak naprawdę liczą się dwie rzeczy :
      - albedo
      - gazy cieplarniana w atmosferze
      I jedno i drugie dąży obecnie do ogrzewania planety.
      Reszta tego przedstawienia jak np. Czy więcej ciepla spłynie do Arktyki czy na południe to już jest sprawa drugorzędna. Oczywiście wpływ ciepla powoduje zmniejszenie albedo przez topienie śniegu i lodu ale w skali planety to już tylko szczegóły czy w roku 2019 czy 2025 stopni się tyle i tyle czapy polarnej.
      Pozdrawiam

      Usuń