Sztorm, który powstał 24 lipca 2013 roku, właśnie dobiegło końca i do Arktyki ponownie powrócił spokój. Choć są miejsca, gdzie wciąż wieją wiatry, jednak o słabym natężeniu. Sztorm powstał na obrzeżach Morza Beauforta, a w jego wnętrzu panowało ciśninie 980 hPa, a nawet niższe. Sam sztorm nie jest interesującym zjawiskiem, interesujące jest to, co zrobił. Na szczęście jego skutki nie stosunkowo niewielkie, ale wywarły wpływ na pokrywę lodową Arktyki.
Powyżej animacja pokazują dryf lodu w ciągu ostatnich tygodni, do 26 lipca. Silne wiatry spowodowały przyspieszony dryf lodu w Morzu Beauforta i Czukockim. Jednak skutek tych wiatrów wyglądał inaczej niż rok temu, w sierpniu. Wiatry rozrzuciły lód, zmniejszając jego koncentrację, a jednocześnie zwiększyły jego zasięg. Równocześnie spadła powierzchnia lodu.
Warto zwrócić uwagę na zmiany grubości lodu arktycznego. Choć wiatr nie był zbyt silny, to mimo wszystko dokonał zmian w lodzie Arktyki, co widać na powyższych mapach. Zmniejszeniu uległa grubość lodu w Morzu Beauforta. W tym czasie zmniejszyła się ( i wciąż zmniejsza się) grubość lodu w pobliżu Ziemi Franciszka Józefa, a także rozszerza się obszar cienkiego lodu między Morzem Łaptiewów, a biegunem północnym. Wciąż istnieje możliwość, że lód między Ziemią Franciszka Józefa, biegunem północnym, a Morzem Łaptiewów zmniejszy swoją grubość poniżej 1 metra. Wtedy doszłoby do przyspieszenia topnienia lodu w sierpniu. Choć do takiej sytuacji raczej nie dojdzie (a przynajmniej nie powinno), ponieważ o tej porze słońce świeci już na tyle nisko, że lód nie topi się tak jak w lipcu. W lipcu, bowiem przypada okres szczytowego topnienia. W sierpniu lód z reguły topi się powoli, średnio od 20 do 60 tys. km2 na dobę. Ale w końcu nastały inne czasy, więc reguły mogą ulec zmianie, jak w 2012 roku.
Zobacz także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz