niedziela, 15 lipca 2018

Wyjątkowo słaby sezon topnienia na Grenlandii

Topnienie lądolodu pokrywającego Grenlandię jest w tym roku niezwykle słabe. Do tego stopnia, że notowane są dni z przyrostem masy lodu. Nie jest wykluczone, że w tym roku Grenlandia może nawet nie stracić lodu. Ale na raport przyjdzie nam poczekać.

Dzienny bilans strat/zysków grenlandzkiego lądolodu w przełożeniu na opady (ekwiwalent wody w mm) w milimetrach. Czerwony kolor oznacza straty, niebieski zyski. Stan na 14 lipca 2018 roku, po prawej mapa średniej z okresu 1981-2010. DMI

Mamy do czynienia z walką pomiędzy topnieniem a przyrostem, co ilustruje powyższe zestawienie map. Topnienie na zachodnim wybrzeżu nie jest słabe, ale w wielu częściach wyspy notowany jest przyrost lodu. Mapa obok pokazuje dotychczasowy bilans zysków i strat wyrażony w ekwiwalencie wody opadowej. Na razie Grenlandia nie zanotowała poważnych strat. Ostatnie lata są na tej wyspie słabe jest chodzi o topnienie. W raporcie NOAA czytamy: W okresie kwiecień 2016 - kwiecień 2017 zanotowano utratę masy lądolodu o wartości 276 Gt. Strata w podanym okresie jest większa niż w poprzednim, kiedy wyspa straciła 191 Gt lodu. Rekordowa utrata lodu miała miejsce w sezonie 2012/13 było to aż 562 Gt. Średnia roczna wartość utraty masy grenlandzkiego lądolodu w latach 2003-2017 wynosi 255 Gt. W tym roku straty mogą być bardzo niewielkie.

Dzienne zmiany strat/zysków masy grenlandzkiego lądolodu wyrażonej w gigatonach w okresie 2017-2018. DMI

Grenlandia co prawda straciła trochę lodu co pokazuje wykres, ale straty są znacznie mniejsze niż wynosi średnia. Jesienią i zimą nad wyspą występowały doże opady śniegu, co wiązało się z dużym przyrostem lodu, ilustruje to powyższy wykres.

Całkowita liczba dni w czasie których zachodziło topnienie w okresie 1 stycznia - 14 lipca 2018. NSIDC

Dane przedstawione przez NSIDC pokazują, że jak na razie obecny sezon topnienia jest dość słaby. Liczba dni, kiedy miało miejsce topnienie tylko w kilku niewielkich obszarach na zachodzie wyspy sięgała 45-50 dni. To zupełne przeciwieństwo tego, co miało miejsce w rekordowym 2012 roku. Ilustruje to mapa obok. Oczywiście sezon topnienia się jeszcze nie zakończył, być może sytuacja się zmieni w ciągu najbliższych dni. Ale póki co możemy mówić o bardzo słabych roztopach na Grenlandii.



 Zasięg występowania topnienia grenlandzkiego lądolodu w 2018 roku. DMI

Co ciekawe sama skala topnienia nie jest niska. Czerwcowy zakres topnienia był niezwykle duży. Obszar objęty topnieniem obejmował prawie 40% powierzchni lądolodu. Teraz też jest nieco powyżej średniej.

Zasięg topnienia grenlandzkiego lądolodu w procentach jego powierzchni w 2018 roku względem średniej 1981-2010. NSIDC

Dane NSIDC pokazują podobną sytuację co Duński Instytut Meteorologiczny.

Odchylenie ciśnienia od średniej 1981-2010 na półkuli północnej w okresie 1 maja - 13 lipca 2018. Po prawej średnie wartości ciśnienia w podanym okresie. NOAA/ESRL

Dlaczego tak się dzieje? Na Grenlandii w trakcie obecnego sezonu topnienia nie jest ciepło, jest zimno. W okresie 1 maja - 13 lipca nad większością wyspy temperatury były o 1-2oC niższe niż wynosi średnia 1981-2010. Przyczyną tego stanu rzeczy nie jest brak globalnego ocieplenia. Po prostu przeważało nad wyspą niskie ciśnienie, co oznacza dużą ilość chmur. Te zaś oznaczają większe ryzyko występowania opadów, w tym przypadku opadów śniegu. W ogóle cały okres do zeszłorocznej jesieni po dziś dzień jest na Grenlandii raczej niżowy aniżeli wyżowy. Mapa obok pokazuje przykładowy dzień - 24 lutego, kiedy na wschodzie wyspy zanotowano potężne opady śniegu. Było to związane z dużą aktywnośc cyklonów na północnym Atlantyku w pobliżu wyspy. Luty dla przykładu był tam bardzo ciepły, szczególnie na wschodnim wybrzeżu wyspy.

Sezon topnienia trwa, ale obecna sytuacja oznacza, że w tym roku Grenlandia nie przyłoży się do światowego wzrostu poziomu mórz. Co innego Antarktyda.


Zobacz także:

18 komentarzy:

  1. Jak by ktoś chciał pogrzebać w danych na temat Arktyki i jej wpływu na pogodę gdy nie będzie tam lodu, to polecam (4 niezależne i bardzo spójne badania bilansu energetycznego Arktyki):

    https://link.springer.com/article/10.1007/s00382-012-1353-9

    i same dane:

    https://static-content.springer.com/image/art%3A10.1007%2Fs00382-012-1353-9/MediaObjects/382_2012_1353_Tab2_HTML.gif

    Net shortwave radiation - promieniowanie słoneczne zaabsorbowane przez obszar kuli ziemskiej powyżej 70 równoleżnika.

    Net longwave radiation - promieniowanie podczerwone i inne emitowane przez obszar kuli ziemskiej powyżej 70 równoleżnika (tu z minusem, bo strata).

    Należałoby teraz porównać dane z kilku lat, gdzie mamy różną ilość pokrywy lodowej i porównać dane absorpcji energii słonecznej dla powierzchni lodu. Moje obliczenia mniej więcej się potwierdzają, a Arktyka (z mała powierzchnią lodu - latem) emituje w kosmos ~220 W/m2, a z dużą powierzchnią lodu tylko 170 W/m2. Teraz należy zdjąć lód z obszaru powyżej 80 równoleżnika, który ma najmniej korzystny bilans energetyczny i przeliczyć dane. Temat na dobra prace doktorską, bo bardzo dużo całkowania. Nie wiem, czy istnieje model zależności absorpcji energii słonecznej od nachylenia słońca i albedo oceanu, a to byłoby konieczne do obliczeń. Jeśli dodamy jeszcze do układu czynnik zachmurzenia, to ekstremalnie komplikujemy obliczenia. Oczywiście można dane przybliżyć i oprzeć się na danych historycznych co by mocno pomogło.

    Cało rocznie Arktyka średnio traci netto (promieniowanie krótkofalowe minus długofalowe) 110 W/m2 i bardzo prawdopodobne, ze bez lodu będzie tracić jeszcze więcej energii. Tak jak pisałem Arktyka nawet latem więcej energii emituje, niż absorbuje. Deficyt energii uzupełniany jest przez transport energii z południa (woda i atmosfera).

    Dalej trzymam się tezy, że Arktyka bez lodu nie przyśpieszy globalnego ocieplenia od strony transportu energii, a bilans energetyczny powinien się jeszcze zmniejszyć zwiększając efekt ochładzania ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc tak jednowymiarowo aż dziw bierze, że w czasie epok lodowych strefa równikowa się nie ugotowała. A niebawem pewnie mieszkańcy Seszeli chodzić będą w kufajkach tyle tej energii Arktyka wypromieniuje. ;-)
      A tak na serio. Przy stale zwiększającym się udziale CO2 nie ma to najmniejszego znaczenia. Co roku dokładamy kolejną warstwę steropianu nie wygaszając pieca.

      Usuń
    2. Być może człowiek ulega iluzji, że Arktyka ociepla się szybciej, niż reszta świata z powodu topnienia śniegu i lodu, a co za tym idzie zmiany albedo.Podczas gdy transport energii z południa jest ważniejszy, aniżeli mniejsze odbicie znikomych ilości energii słonecznej, które docierają do Arktyki.
      Może najważniejsze są gazy cieplarniane, które w jednakowym stopniu podnoszą energię, która zostaje na niższych szerokościach grograficznych, i tą, która jest wysyłana z niższych szerokości geograficznych na wyższe, a wychodzi przy tym większy wzrost temperatury na wyższych szerokościach geograficznych, gdyż zajmują mniejszą powierzchnię, i ta sama energia rozłożona na mniejszej powierzchni, daje większy wzrost temperatury.
      W takim wypadku nieważne, czy wzrośnie ilość energii wysyłanej w kosmos z Arktyki, gdy nie Arktyka odpowiada przede wszystkim za globalne ocieplenie. Najważniejsze, że rośnie ilość energii na niższych szerokościach geograficznych,czego się nie zauważa, gdyż im bliżej równika, tym większa powierzchnia, a więc mniejszy wzrost temperatury, przy tym samym wzroście energii.

      Usuń
    3. Sam jesteś jednowymiarowy ;) Zajmij się komentowaniem innych, bo nie wnosisz nic do dyskusji oprócz przypominania, że CO2 rośnie jakby ktoś tego nie wiedział. Mieliśmy umowę ;)

      Na szczęście oprócz samego wzrostu CO2 (swoja droga to tylko ~80% GO) jest jeszcze dużo innych czynników składowych tej układanki. Mnie bardzo ciekawi temat wyjątkowej stabilności klimatu na ziemi. Jest wiele sprzężeń zwrotnych, które blokują zbytnie wychłodzenie i przegrzanie ziemi. Są też czynniki, które wpływają na to, że klimat przy tym samym stężeniu gazów cieplarnianych może się bardzo mocno różnić, a bez zrozumienia ich znaczenia w bilansie energetycznym ciężko cokolwiek prognozować. Warto przyjrzeć się realnym danym, a nie siać dezinformację. Swoja drogą podgrzanie ziemi o 1 stopnień oznacza zwiększoną ucieczkę energii z ziemi o około 1,47%, a przy 2 stopniach o 2,96%. Pytanie ile teraz ziemia dostaje więcej energii i kiedy wyrówna się bilans.

      Usuń
    4. Arek - dokładnie to samo mam na myśli. Dzięki, bo myślałem, że jestem tu jedyną czarną owcą w tym towarzystwie :)

      Usuń
    5. Bingo Arek! Dokładnie tak jest! Cały czas tłumaczę Bartowi, że pokrywamy całą ziemię kolejnymi warstwami styropianu czyli wielką warstwą izolacyjną w postaci CO2. Pisałem o tym w wielu poprzednich postach, wszystko do sprawdzenia. To powoduje, że nawet niewielka ilość energii docierająca do bieguna czy też ogromne ilości energii docierające do równików zatrzymywane są w atmosferze i wszechoceanie. Nie rozumiem dlaczego Bart teraz podszywa się pod nie swoje teorie. To, że ciepło wraz z Golfsztromem wędruje do Arktyki w ilościach kolosalnych to przecież nikt tego nie negował! Więcej, wielokrotnie pisałem o tym jak i o cyrkulacji atmosfery podczas gdy Bart uczepił się równania typu: "ile pochłania a ile wypromieniowuje" wogóle nie zważając ani na zamykające się "okno podczerwone", ani na zmianę albedo, ani na cyrkulacje atmosfery ani na prądy morskie. Nie mam pojęcia skąd taka metamorfoza ale niech będzie przynajmniej ostatni Mohikanin nawrócony! :-)

      Usuń
    6. Bart Shoobzda16 lipca 2018 15:45
      Gdyby Ziemia miała atmosferę Księżyca, to te dane mają sens i faktycznie mieszkańcy Seszeli nosiliby czapki. Ale jest CO2, który te waty energii zatrzymuje. Tak wiec im więcej stopi się lodu, tym więcej dostaje się do atmosfery zaabsorbowanej energii, którą zatrzymuje CO2.

      Usuń
    7. No i Hubert jeszcze wbił gwoździa! Brawo, właśnie o to tu chodzi. A Bart swoim równaniem typu: ile pobiera ile wypromieniowuje traktuje Ziemię jak Księżyc.

      Usuń
    8. Hubert Bułgajewski 16 lipca 2018 18:47

      To są rzeczywiste pomiary z satelit. NASA od dawna bada ile energii wraca z ziemi w kosmos, już po efekcie CO2/CH4 itp. Szkoda, ze zanim coś skomentujesz nie przeczytasz źródła. Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że Eocen nie grzeszy znajomością podstaw fizyki, ale od Ciebie jest wymagane więcej.

      CO2 zatrzymuje malutki wycinek energii - konkretnie tyle: https://static.skepticalscience.com/pics/logarithmic-co2-140-to-1120-x.png

      W skali wielu lat te dodatkowe 2 W/m2 robią różnicę pod warunkiem, że do ziemi dociera tyle samo energii (a nie dociera, bo jesteśmy w negatywnym układzie geometrii orbity). Dzięki temu to nie są dodatkowe 2W/m2 tylko mniej - nie wiem ile, ale to ma znaczenie jak szybko postępuje GO. Ta dodatkowe energia gromadzona jest w oceanach i morzu podwyższając temperaturę powietrza i topiąc lód na północy. OD kilku tysięcy lat ziemia się wychładzała, a oceany straciły wielkie ilości energii - dzięki temu kilkaset lat temu powstało sporo lodu na północy. Teraz zamiast deficytu energii mamy jej naddatek.

      Usuń
    9. Bart nie ciskaj się do Huberta bo gość ma rację. Te dzisiejsze pomiary jutro już są nieaktualne. Cieszę się, że Hubert to wyłapał a o tobie wiedziałem, że nie grzeszysz szerokim horyzontem więc nihil novi.

      Usuń
    10. Co to 2 W/m2, prawda?
      To ja ci Bart powiem, że 1 W/m2
      na minus dzieli nas od małej epoki lodowej.
      Teraz porównaj to z zasięgiem lodu w XVII wieku.
      Poobijałeś się własną bronią.

      Usuń
    11. Hubert, czy pan Hubert-gdy pragnę podkreślić, ogrom jego wiedzy, też jest człowiekiem, i może czasem błądzić. Nie należy zatem czepiać się biednego Barta, który co prawda, niepotrzebnie się w gruncie rzeczy kłóci, gdyż tak czy inaczej, wychodzi globalne ocieplenie-niezależnie od tego, czy odpowiadają za nie niskie, czy wysokie szerokości geograficzne.
      Ma jednak według mnie trochę racji, a mianowicie, Arktyka nie odpowiada za globalne ocieplenie, skoro ilość energii zatrzymywanej przez CO2 i CH4,jest nie większa niż 2 W/m2,zaś deficyt arktycznej energii, w ujęciu rocznym jest większy, niż owe 2W/m2.
      Dane dzisiejsze jutro już są nieuktalne, gdyż zależą mocno od pogody, pory roku, lecz w ujęciu rocznym nie zmieniają się tak szybko, gdyż są bardziej powiązane z klimatem, aniżeli pogodą, która zmienia się z dnia na dzień.

      Usuń
    12. Arku, tylko wariat twierdziłby, że Arktyka odpowiada za globalne ocieplenie.

      Usuń
  2. Pragnę się spytać, czy ewentualne oderwanie potężnej góry lodowej, mogłoby znacząco wpłynąć na topnienie Grenlandii?
    Mowa bowiem o jednej z potężniejszych gór lodowych, która odrywa się od Grenlandii, na stronie:
    https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/świat,27/ewakuacja-na-grenlandii-potezna-gora-lodowa-zalega-tuz-przy-wiosce, 264816,1,0.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Góra lodowa to oderwany fragment lodowca. Im większe góry tym więcej lodu traci lądolód. Chyba, że ubytek zostanie zastąpiony przez opady śniegu. Ale odrywanie się dużych gór lodowych oznacza, że lodowiec zaczyna tracić stabilność. Topnieje lód na wybrzeżu, lód lodowca szelfowego, a potem znika i przez do oceanu zsuwa się dalsza część lodowca.

      Usuń
  3. A macie jakieś dane ile CO2 pochłaniają obecnie obszary rosji, gdzie są obecnie duże anomalie temperatur? Albo ogólnie jak CO2 wpłynie na rośliny w oceanach i na powierzchni? Zastanawiam się czy natura w jakiś sposób sobie z tym poradzi, to co my uważamy za truciznę dla roślin może być bodźcem do nagłego wzrostu, czy są jakieś opracowania naukowe na ten temat? a nie tylko czy bez lodu będzie katastrofa, nie uwzględniając tego czynnika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łukaszu, jest rzeczą pewną, że zwiększenie ilości CO2 w atmosferze jest korzystne dla roślin. Już teraz mamy do czynienia z ogromnym wzrostem masy zielonej na Syberii i nie tylko.
      https://www.nasa.gov/topics/earth/index.html
      Problem polega na tym, że rośliny wolniej wycofują C02 z obiegu niż my go do niego dostarczamy.
      Do tej pory w przyrodzie nie istniał obieg węgla tylko przepływ węgla. Pierwszy na tym blogu zwrócił uwagę na to Demon opisując jak to rośliny (i zwierzęta również!) co najmniej od 55 mln lat stopniowo wycofywały ogromne ilości C z obiegu magazynując go pod postacią węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. Wg Demona to właśnie bujnie rozwinięty świat organizmów żywych (choć nie tylko - patrz wietrzenie skał węglanowych CaCO3 + H2O + CO2 --> Ca(HCO3)2) stoi za przyczyną tak drastycznego spadku ilości CO2 w atmosferze (z poziomu 2000 ppm na 180 ppm) i, o mały włos, prawie udaną próbą utworzenia z naszej palety "śnieżki" łącznie z wyzerowaniem ewolucji roślin i zwierząt wyższych na lądach.
      Gdyby nie człowiek i jego zapotrzebowanie na energię przypuszczalnie świat organizmów żywych już wkraczałby na ścieżkę prowadzącą do jego zagłady.
      Na szczęście uruchomiliśmy wycofany węgiel puszczając go znowu w obieg czym zapobiegliśmy katastrofie.
      Sęk w tym, że obecnie zmierzamy ku drugiej katastrofie. Ilość C02 na poziomie 410 ppm to koniec świata jakiego znamy. Tak jak pisze Hubert, bezwładność systemu jeszcze nie uwzględnia wpływu tego stężenia na obecną pogodę i klimat. Będzie cieplej nawet gdybyśmy już teraz całkowicie zaprzestali emisji.
      Czy rośliny są nas w stanie ocalić? Wątpię. Sam jestem ciekaw czy dane świata nauki są wiarygodne. Na początek:
      http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-by-zwalczyc-globalne-ocieplenie-wystarczy-sadzic-wiecej-drzew-109
      Ilość CO2 nad Syberią gdy wszystko ruszyło - spadek jest imponujący:
      https://earth.nullschool.net/#current/chem/surface/level/overlay=co2sc/orthographic=110.68,52.54,671/loc=125.980,52.123

      Usuń
    2. Lasy dość wolno chłoną CO2 i odpowiadają tylko za 1/4 pochłaniania C02 na ziemi - za trochę więcej niż połowę odpowiadają oceany. O ile ciężko będzie posadzić dużo więcej drzew, a one odkładają celulozę powoli, to mamy wiele gatunków glonów i innych organizmów, które mogą nam mocno w tym pomóc. Człowiek jeszcze nie potrafi kontrolować wielkiego ekosystemu oceanów, ale pewnie to przyszłość w sytuacji, kiedy będziemy chcieli wycofywać CO2. Swoja droga w atmosferze jest tylko ~2% całego CO2 (w sensie mało) - reszta jest w wodzie - głównie właśnie w oceanach.

      Usuń