czwartek, 6 lipca 2017

Czerwiec 2017 - w trajektorii 2012?

Po powolnym kurczeniu się czapy polarnej w maju, w czerwcu nastąpiło przyspieszenie. Zasięg lodu przez większość poprzedniego miesiąca był mniej więcej taki sam, jak w 2012 roku.

 Średni zasięg arktycznej pokrywy lodowej w czerwcu 2017 roku po prawej. Fioletowa linia pokazuje średni zasięg lodu dla okresu 1981-2010 dla czerwca. Sea Ice Index - NSIDC

Zasięg lodu morskiego w czerwcu wyniósł 11,1 mln km2, to 0,9 mln km2 mniej niż wynosi średnia wieloletnia. Rekordzistą dla czerwca pozostaje rok 2016, kiedy to zasięg lodu był o 0,46 mln km2 mniejszy. Najmniejszy zasięg czapa polarna miała na Morzu Czukockim, a także Morzu Barentsa. W tym roku dość późno zaczęły się tworzyć stawy topnienia - obszary wody pochodzącej z topniejącego śniegu. Jednak w obszarze cieśnin Archipelagu Arktycznego, w tym w cieśninach Przejścia Północno-zachodniego, jak np. Cieśnina Dease, stawy topnienia pojawiły się dwa tygodnie wcześniej niż zwykle.

 Zmiany zasięgu arktycznego lodu morskiego w 2017 roku w stosunku do ostatnich lat i średniej 1981-2010.

W przeciwieństwie do ubiegłego roku nie doszło do sytuacji, gdzie tempo wycofywania się lodu nie ulega przyspieszeniu, tak jak to zwykle bywa w czerwcu. W czerwcu 2017 doszło do przyspieszenia i utrzymania stabilnego tempa spadku, które wyniosło 81,8 tys. km2 na dzień. Zasięg lodu kurczył się szybciej niż wynosi wieloletnia średnia - 56,3 tys. km2 na dzień. 2 lipca zasięg lodu zrównał się z zasięgiem z 2012 i 2016. Następnie rok 2016 zaczął się oddalać od 2012. Jednak sam zasięg lodu nie jest do końca wyznacznikiem stanu czapy polarnej, bo często nim manipuluje wiatr. W chwili obecnej powierzchnia lodu wynosi niecałe 6,6 mln km2, jest więc większa od tej z 2012 roku. W 2012 roku powierzchnia była rekordowo mała - 2,24 mln km2, ale co ciekawe w roku 2016 powierzchnia była niewiele w większa w przeciwieństwie do zasięgu, to 2,4 mln km2. Do rekordu z 2012 roku braku 4,35 mln km2

 Odchylenia temperatur od średniej 1981-2010 w czerwcu na półkuli północnej i w Arktyce. NOAA/Earth System Research Laboratory

Średnia temperatura w czerwcu była od 1 do 3oC wyższa od średniej. Obszar ciepła rozciągał się od Morza Czukockiego przez centralną część Oceanu Arktycznego w kierunku Cieśniny Frama. Zimniej niż zwykle było nad Morzem Beauforta i Barentsa. W przypadku Morza Beauforta w trzeciej dekadzie czerwca doszło do diametralnej zmiany sytuacji - temperatury mocno wzrosły. Nie było także dodatnich anomalii temperatur nad Morzem Karskim, gdzie dodatkowo utrzymywało się niskie ciśnienie, a tym samym chmury.

Odchylenia temperatur od średniej dla czerwca 2007 i 2012 na półkuli północnej. NOAA/ESRL 

Tegoroczny czerwiec był znacznie chłodniejszy niż w roku 2007 i 2012, kiedy miały miejsce spektakularne roztopy. Zestawienie map wyraźnie pokazuje, że te lata były niezwykle ciepłe. Taki stan rzeczy wypracował rekordowe roztopy tamtych lat. W tym roku do takiej sytuacji nie doszło. Czy to znaczy, że w tym roku nie padnie rekord?

 Średnie tempo spadku zasięgu lodu morskiego dla czerwca w latach 1979-2017.

Liniowe tempo spadku zasięgu lodu morskiego dla czerwca tego roku wyniosło 44,3 tys. km2 w skali rocznej, czyli od 1979 roku pokrywa lodowa uśredniając dla czerwca skurczyła się o blisko 1,7 mln km2. Dekadowe tempo spadku wynosi 3,7%.

Anomalia stopniodni chłodu (FDD) w Arktyce w kolejnych latach (2006-2007, 2011-2012 i 2016-2017 ) względem poziomów odniesienia.

Miarą „mroźności” sezonu zamarzania jest wskaźnik „stopniodni chłodu” (ang. Freezing degree days - FDD). Jeśli na przykład jednego dnia mamy temperaturę -5°C, drugiego -10°C, a trzeciego -15°C, to w ciągu tych trzech dni wskaźnik będzie przyjmował kolejno wartości 5, 10 i 15, a wartość skumulowana FDD wyniesie 30. Im wyższa ta wartość, tym bardziej mroźny mierzony sezon; im mniejsza – tym łagodniejszy. To właśnie skumulowana wartość wskaźnika stopniodni chłodu decyduje o tym, jak gruby lód się utworzy . Liczba stopniodni ciepłych, łagodnych przewyższa znacznie to co było kiedyś. Bardzo ciepła jesień i zima w okresie 2016-2017 sprawiła, że lód przyrastał powoli. Efektem jest znacznie mniejsza jego grubość oraz ilość niż miało to miejsce kiedyś. Z tego też powodu nie trzeba już takiego wkładu energii w topnienie lodu jak dawniej. Efekt pokazał niedawny wyż, który w kilka dni podziurawił spore połacie lodu - tego, który powinien być gruby na ponad trzy metry. Zdjęcie obok przedstawia najstarszą część czapy polarnej, gdzie zazwyczaj znajduje się najgrubszy lód.

Na podstawie: National Snow and Ice Data Center: Arctic ice extent near levels recorded in 2012

Zobacz także:

7 komentarzy:

  1. @Hubert: "Z tego też powodu nie trzeba już takiego wkładu energii w topnienie lodu jak dawniej. Efekt pokazał niedawny wyż, który w kilka dni podziurawił spore połacie lodu"
    Dokładnie to samo napisałem w komentarzach kilka dni temu w poprzednim wpisie Hubercie. Cieszę się Hubert, że dostrzegam ten sam rodzaj zagrożeń choć w porównaniu z Tobą jestem laikiem. Nic nie jest jeszcze przesądzone a sytuacja jest w dalszym ciągu dramatyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rekord nie musi paść. Ale krzywa jest skierowana na spadek. O rekordzie pisałem wiele razy w oparciu o dane PIOMAS i temperatury zimą. Efekt może być taki (choć nie ma doktoratu z klimatologii), że słaby przyrost lodu zimą i tym samym mała powierzchnia lodu, oznacza więcej wilgoci. Arktyka zimą nie bał standardowo suchym miejscem. Dużo było napływu ciepła. Teraz zrobiła się tam dość szaro. Nie przez to tendencji do tworzenia się stabilnych wyżów.

      Rolę w kwestii wiru polarnego, który się nie rozczłonkował, tak jak zwykle ma to miejsce w lipcu czy w czerwcu może stać stratosfera, gdzie ciepło z zimy uciekło wyżej, a niże jest więcej zimna, ale nie takiego zimna, by nie mogło się zrobić odpowiednio wilgotno i pochmurno. Ale tutaj szerzej musiałby się wypowiedzieć P. Djakow, on na tym się lepiej zna i ja mogę się mylić. Musiałbym się sam też o tym dowiedzieć.

      Usuń
    2. A o tym, że mały zasięg lodu zimą może oznaczać wzrost wilgotności w Arktyce pisał chyba Demon podając to jako przykład sprzężenia zwrotnego hamującego topnienie lodu. Niestety został przez "niektórych" wyśmiany a tu akurat moim zdaniem miał rację. Pochmurna ale nie sztormowa pogoda w kluczowych dla topnienia miesiącach może sprawić, że jeszcze długo cieszyć się będziemy letnim lodem w Arktyce. Niestety jeśli nasze przewidywania się nie potwierdzą to będzie katastrofa :-(

      Usuń
  2. W lipcowym numerze Wiedzy i Życia jest ciekawy artykuł o cyklach wlewu cieplejszych wód do oceanu arktycznego. Takie napływy mogą być długotrwałe i niezależne od zmian klimatu, na przykład jeden z najsilniejszych miał miejsce podczas małej epoki lodowcowej w pierwszej połowie XIX wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba - jak mozesz rozwin temat

      Usuń
    2. W oceanach ponizej glebokosci 2000 metrow jeszcze GO sie nie zaczelo i woda dopiero zaczyna sie lekko ogrzewac. Gorna czesc oceanow jest dopiero lekko ogrzana - kilkanascie/kilkadziesiat procent delty t powietrza ogrzanego przez GO. Oceany beda sie bardzo dlugo ogrzewac, bo ich pojemnosc cieplna jest olbrzymia - 95% vs 5% powietrze i lod. Oceany beda dzialac w zaleznosci od plywow jak klimatyzacja, wiec bez uwzgledniania ich wplywu na klimat na ziemi ciezko bedzie modelowac pogoda i wplyw GO.

      Usuń
  3. No i topnienie trochę wyhamowało na tyle że 2012 ucieka

    OdpowiedzUsuń