piątek, 15 listopada 2013

Realne zagrożenie zmianą klimatu przez metan w Arktyce

W ostatnich tygodniach notuje się bardzo wysokie odczyty stężenia metanu nad Oceanem Arktycznym, co jest niepokojące. Zwłaszcza, że od kilku tygodni trwa noc polarna. 9 listopada lokalne stężenie metanu w Arktyce osiągnęło poziom 2662 ppb (części na miliard), co wbrew pozorom jest to wartość bardzo wysoka.

Poziom stężenia metanu nad Oceanem Arktycznym 11.11.2013, Arctic News blog.

To fragment mapy z Google Earth ze specjalnej aplikacji pokazujący obszary z podwyższoną ilością metanu. Nad Morzem Łaptiewów i Wschodniosyberyjskim odczyty metanu są powyżej 1950 ppb. Metan jest 25 razy silniejszym niż dwutlenek węgla gazem cieplarnianym, który może w znaczący sposób przyczynić się do niekontrolowanego wzrostu temperatury. Naukowcy ostrzegają, że ryzyko destabilizacji klatratów metanowych pod dnem Oceanu Arktycznego spowoduje, że globalne ocieplenie będzie nie do powstrzymania. 

Zaznaczony obszar, gdzie znajdują się ogromne ilości metanu i węgla w hydratach i w wiecznej zmarzlinie, Arctic News blog.

Szczególną uwagę zwraca się na obszar Morza Wschodniosyberyjskiego i leżącej na lądzie tundry we wschodniej części Syberii. Ilość organicznego węgla znajdującego się w jak na razie wiecznej zmarzlinie to około 500 Gt - odpowiednik co najmniej 25 lat dużych antropogenicznych emisji CO2. Są jednak szacunki mówiące o nawet 1300 Gt. Morze Wschodniosyberyjskie i inne obszary Oceanu Arktycznego, a dokładnie obszary pod jego dnem mogą kryć nawet 1000 Gt metanu, lub nawet więcej. Istnieje duże prawdopodobieństwo uwolnienia do atmosfery co najmniej 50 Gt metanu w tym wieku, a być może już za kilka-kilkanaście lat. Pamiętajmy, że obecnie w atmosferze znajduje się 5 Gt metanu. 

To realne zagrożenie, gdzie już teraz klimat Arktyki jest o krok od przełamania granicy, za którą globalne ocieplenie będzie postępować bez względu na poczynania ludzi. Obecnie ilość dwutlenku węgla w atmosferze to 395 ppm, co jest porównywalne z czasami, kiedy lód w Arktyce występował tylko okresowo, lub nawet nie było go w ogóle. To okres przed erą zlodowaceń, kiedy od 55 mln lat stężenie CO2 obniżało się z około 1000 ppm do 280 ppm w XIX wieku. W czasie zlodowaceń stężenie CO2 wynosiło mniej niż 200 ppm. Obecnie to niemal 400 ppm, więc jesteśmy już praktycznie na granicy owych kolosalnych zmian. Warto zwrócić uwagę, że zmiany te w skali historii Ziemi są bardzo szybkie, w sumie dopiero pierwszy raz w dziejach Ziemi tempo zmian jest tak szybkie. 


Zobacz także:  

8 komentarzy:

  1. -Melchi-

    Jak ludzie lubią zwiększać sobie adrenalinę. No to najwyżej aura się trochę zmieni. I czego tu się bać?
    Zawsze można na to spojrzeć z innej strony - zaoszczędzimy na kupowaniu ciepłych ciuchów i kurtek :P , dziewczyny będą chodzić w bikini po moim mieście :D:D i nie będę musiał zmieniać opon na zimowe w samochodzie, nie będą sypali tego świństwa na drogę które pogarsza bezpieczeństwo jazdy, pola dwa razy obrodzą, więc żywność stanieje bo mąki będzie w brud i wreszcie zaczniemy grać w piłkę jak brazylyjczycy a nie eskimosi :P
    Tyle piękna - i po co tyle straszyć? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 98% Palaków tak myśli. Trzeba wiedzieć, że nagłe, szybkie zmiany klimatu niosą za sobą niestety negatywne skutki. Owszem będzie ciepło, Bałtyk będzie cieplejszy, ale jak to się mówi nie ma róży bez kolców.
      http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-globalne-ocieplenie-nawet-jesli-bedzie-wcale-nie-bedzie-takie-zle-4

      Usuń
  2. Żeby to były tylko setki tysięcy uchodźców , a nie miliony

    OdpowiedzUsuń
  3. Z obecnej perspektywy ograniczmy się do dziesiątek tysięcy. Miliony to raczej w dalszym horyzoncie czasowym, w zależności od stopnia zmian. Obecnie do Europy rocznie ucieka kilka tysięcy średnio, więc na razie liczby te są względnie małe, ale za 5-10 lat będą dziesiątki tysięcy, a za 20-30 lat setki tysięcy, a być może już miliony.

    OdpowiedzUsuń
  4. -Melchi-

    Panowie prorocy! Spokojnie!

    Nic nie wiemy i nie możemy wiedzieć jakie procesy nastąpią jeśli zamiast lodu będzie płynne morze!
    ad1 - nie wiemy jaką temperaturę przyjmie ewentualne morze arktyczne i w jakich porach
    ad2 - nie wiemy jakie pozycje określą prądy morskie i to czy będą to ciepłe czy zimne i na jakim odcinku
    ad3 - same prądy i morza nie decydują o klimacie na ziemi, zapominacie o bardzo słabo poznanym słońcu i jego ogromnego wpływu na ziemię
    ad4 - stopienie lodu na morzu arktycznym nijak ma się do lądolodu grenlandzkiego, który jeśli już wogóle miałby się topić to potrwa to setki jak nie tysiące lat a on będzie miał nadal duży wpływ na nasze szerokości
    ad5 - zapominacie o innych czynnikach jakie mogą nastąpić a mianowicie erupcja wulkanu - topienie lodowca grenlandzkiego powoduje ruchy orograficzne a to sprzyja erupcji wulkanicznej - wystarczy jedna silna erupcja wulkanu choćby na Islandii (nie ta mała w 2010r.) a lód nastanie na następne setki lat

    W skrócie - my ludzie jesteśmy jak te małe ratlerki - czym mniejsze tym więcej szczeka. Więcej pokory musimy nabrać względem sił których nie znamy - a nie znamy bardzo wiele.
    Panie Hubercie - nie wie Pan na pewno co się będzie działo i w jaki sposób. Można próbować domyślać się, prognozować, ale nie prorokować ze 100% pewnością.
    Ważne, aby obserwować i odpowiednio zaradzać nadchodzącym problemom.
    Jest bardzo wiele innych rozwiązań - choćby pola zasilane bateriami słonecznymi, które już stosują w takiej choćby Hiszpanii (widziałem na własne oczy, bo tam mieszkałem wiele lat) i dzięki temu nawadniają pola za friko i mogą w ciągu roku 2 razy zbierać plony.
    Co do paliw kopalnianych, to dziś bez nich również można zbudować świat na energii innego pochodzenia, tylko, że dziś to się nie opłaca. A nie opłaca się, bo człowiek sam stwierdził, że ten świstek papieru będzie miał taką wartość i choćby cała ludzkość wyginęła to wartość papierka musi być :)
    Przyjdzie potrzeba dla ludzkości to się wartość zmieni :)
    Seksoholizm powstaje z przyczyn etyczno-moralnych a nie z faktu, że mieszkam nad morzem i widzę ludzi w kąpielówkach i bikini. To czyni nas brudnymi co z nas wychodzi, a nie to co do nas przychodzi.

    Chodzi o to, że trudności pewnie jakieś się pojawią, ale nie żeby już oczekiwać kataklizmów globalnych. Tak jak było w Japonii - szła wielka fala - część posłuchała i się wyniosła w wyższe rejony, część twierdziła, że zostaje i że sobie sama poradzi. No więc ta druga część popłynęła z prądem a pozostali żyją nadal.
    Trzeba być ostrożnym i dziękować Bogu, że mamy co jeść, pić, przyodziać się i gdzie spać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wulkany nawet największe wywołają ochłodzenie tylko na kilka lat, pyły szybko opadają.
    Nigdy nie pisałem co będzie dokładnie, ale na podstawie paleoklimatologii, wiemy co może się mniej więcej stać.
    To dobrze, że w Hiszpanii są panele słoneczne. Ale mimo to emisje CO2 i tak rosną, a nawet jakby przestały rosną, to i tak są zbyt duże. Kilkadziesiąt milionów lat temu 1 ppm CO2 przybywał co setki lat, dziś 2,5 ppm co rok. To daje do myślenia. Dodając CO2 do atmosfery cofamy się w stronę PETM, 200-300 tys lat w rok do tyłu, w kierunku okresu między 60-40 mln lat. Jest tylko różnica kiedyś zmiany zachodziły długo, dziś szybko. Zalecam więc czytanie strony http://naukaoklimacie.pl/ gdzie sprawa klimatu i jego zmian jest objaśniona więc tłumaczyć nic nie bedę musiał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest spory stopień niepewności - zarówno względem wzrostu temperatury (http://ziemianarozdrozu.pl/artykul/2523/%E2%80%9Eklimatolodzy-nie-sa-w-stanie-dokladnie-przewidziec-zmiany-klimatu-wiec-nie-zamierzam-ich-sluchac%E2%80%9D) jak i tego, co się zdarzy w Arktyce i z hydratami.

    Wzrost temperatury w Arktyce będzie znacznie wyższy od średniej. Trzy miliony lat temu, gdy średnia temperatura powierzchni Ziemi była wyższa o 2°C, temperatura w Arktyce była wyższa o 15-20°C niż dzisiaj (http://geology.gsapubs.org/content/38/7/603.full, http://xa.yimg.com/kq/groups/18383638/756302608/name/sdarticle.pdf).
    Jednym z punktów krytycznych, które możemy przekroczyć rzeczywiście jest destabilizacja pokładów hydratów metanu . W samej Arktyce ilość zgromadzonego w dnie oceanicznym metanu jest szacowana na ponad 1000 GtC (Shakhova 2010), z czego 50 GtC „może w każdej chwili gwałtownie wyzwolić się do atmosfery. Taka emisja spowodowałaby 12-krotny wzrost zawartości metanu w atmosferze” (http://files.instrument.com.cn/FilesCenter/20100607/SH101432-133263.pdf). Dla porównania emisje antropogeniczne tego gazu w 2010 roku wyniosły 0,275 GtC. Te 50 GtC metanu byłoby odpowiednikiem 40 lat naszych emisji CO2. Jakie byłyby konsekwencje takiego zdarzenia – wyzwolenia metanu z kilku procent hydratów metanu leżących pod dnem Oceanu Arktycznego w krótkim okresie czasowym – powiedzmy dekady?
    Badania (http://www.nature.com/nature/journal/v499/n7459/full/499401a.html) pokazują, że koszt następstw destabilizacji podmorskich złóż i emisji do atmosfery 50 GtC metanu w latach 2015-2025 mieściłby się w granicach 10 000 – 200 000 miliardów dolarów (z najbardziej prawdopodobną wartością 60 000 mld dolarów). To kwota porównywalna z rocznym PKB wszystkich krajów świata (70 000 mld dolarów).
    To oczywiście scenariusz bardzo radykalny, większość zajmujących się hydratami metanu i Arktyką naukowców uznaje tak wczesne wyzwolenie tak wielkiej ilości metanu za mało prawdopodobne. Jednak to samo specjaliści od modelowania klimatu twierdzili jeszcze dekadę temu o pesymistycznych prognozach rozpadu czapy lodowej Arktyki – która nastąpiła. Nie chodzi tu zresztą o daty, ale o niemożliwość uniknięcia tego procesu przy obecnych trendach emisji. Autorzy pracy stwierdzają: „będzie bardzo trudne – być może niemożliwe – uniknięcie wielkich wyzwoleń metanu z Morza Wschodniosyberyjskiego bez poważnych redukcji emisji CO2.”
    Być może nie nastąpi to przy umiarkowanym ociepleniu (http://www.skepticalscience.com/arctic-methane-outgassing-e-siberian-shelf-part1.html) – nie wiemy do końca, kiedy może do tego dojść. Jednak w scenariuszach dalszej kontynuacji spalania paliw kopalnych możemy być pewni, że do tego dojdzie – szacuje się, że długotrwały wzrost temperatury Ziemi o 3°C doprowadzi do wyzwolenia 85% metanu z hydratów (http://geosci.uchicago.edu/~archer/reprints/buffett.2004.clathrates.pdf). Wyzwolenie 50 GtC byłoby dopiero przygrywką dla stopniowej masowej destabilizacji podmorskich złóż metanu, ze znacznie poważniejszymi konsekwencjami – w najlepszym razie można powiedzieć, że przeprowadzamy bardzo ryzykowny eksperyment (http://pangea.stanford.edu/~jlpayne/Knoll%20et%20al%202007%20EPSL%20Permian%20Triassic%20paleophysiology.pdf, http://www.le.ac.uk/gl/ads/SiberianTraps/PDF%20Files/The%20Siberian%20Traps%20and%20the%20End-Permian%20mass.pdf).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz Marcin. Miejmy nadzieję, że ludzie zrozumieją to, że zmiany jakie mają miejsce nie wróżą nic dobre. Faktem jest to, że ludzie, rządy muszą zacząć działać, póki nie jest za późno.

      Usuń