Obecne tempo topnienia arktycznego lodu ma umiarkowany charakter. Jest ono typowe dla tego miesiąca i wynosi od 50 do 70 tys. km2 na dobę. Zasięg lodu 10 sierpnia tego roku wyniósł 6,32 mln km2 i jest on poniżej normy z ubiegłego wieku, gdzie w latach 90-tych o tej porze średni zasięg lodu miał 7,6 mln km2, a w latach 80-tych średnia dla tego dnia wynosiła 8,2 mln km2.
Mimo względnie powolnego tempa zaniku lodu w tym sezonie, tendencja wciąż jest spadkowa. A to, że w tym roku nie padnie rekord, a być może będzie przyrost o ponad 1 mln km2, to tylko fluktuacja. W skali dekady mamy ubytek i nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Już teraz zasięg lodu jest mniejszy niż w czasie wrześniowego minimum z latach 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku, a do końca sezonu topnienia został jeszcze miesiąc.
Na mapie AMRS2 widać poważne zmiany w koncentracji lodu, do których przyczynił się sztorm. Na kolejnych zdjęcia Terra można zobaczyć czapę lodową, która ma postać kry lodowej o średniej grubości 1 metra.
Lód nie topi się szybko, a tempo jest wciąż na tyle duże by stwierdzić, że w tym roku zasięg lodu może (jest wciąż taka szansa) spaść poniżej 5 mln km2. Sama zaś powierzchnia lodu także jest niska, zdecydowanie niższa niż w ubiegłym wieku. Wynosi ona 4,36 mln km2.
Na wykresie widać zestawienie zasięgu lodu z 10 sierpnia. Zasięg lodu jest porównywalny z okresem 2006-2010, a różnice na tle rekordowych lat – 2007, 2011 i 2012 nie są duże i nie działają wcale uspokajająco.
Dlaczego? Wystarczy popatrzeć na mapę grubości lodu. Pokrywa lodu o grubości poniżej 1,4 m zajmuje coraz większy zasięg. Lód mający więcej niż trzy metry zajmuje coraz mniejszy obszar. Praktycznie znikł już 6-7 metrowy lód wieloletni. Wzdłuż Grenlandii i kanadyjskich wysp ciągnie się tylko wąski pas grubego na ponad 4 metry lodu, który jeszcze zaledwie kilka lat temu zajmował większy obszar.
Choć topnienie powierzchniowe lodu jest powolne, to grubość lodu cały czas się obniża. Spada też koncentracja lodu, co widać na poniższych zdjęciach satelitarnych. W tym roku sytuacja jest lepsza niż rok temu, ale tylko dzięki niekorzystnej dla topnienia lodu pogody.
Kra lodowa w centralnej części Oceanu Arktycznego (w lewej części zdjęcia biegun północny), 10 sierpnia 2013 roku, Terra-Modis.
Kra lodowa po „pacyficznej” stronie Arktyki, (czyli między rosyjskim Dalekim Wschodem, a zachodnią Kanadą), 10 sierpnia 2013 roku, Terra-Modis.
Energia ocieplenia klimatu nie zginęła, po prostu warunki atmosferyczne w tym okresie letnim były niekorzystne. Nie było długotrwałych wyżów, często występowało duże zachmurzenie, a sztormy rozrzucały lód zwiększając zasięg lodu. Wyobraźmy sobie warunki korzystne, stacjonarny wyż, który utrzymuje się przez dwa tygodnie, potężny sztorm jak GAC-2013. Czapa lodowa bardzo szybko skurczyłaby się poniżej 4 mln km2, a we wrześniu padłby kolejny rekord. Tym razem, (na szczęście) tak się nie stanie.
Kra lodowa w Arktyce, zdjęcie wykonane przez satelitę Terra w dużym przybliżeniu.
To nie znaczy, że wszystko jest w porządku, że nic się nie stało. Stało i się stanie. Możliwe jest, że zimą warunki dla przyrostu lodu mogą być niekorzystne, możliwe jest, że za rok sytuacja może się odwrócić. Maskujący wpływ aerozoli siarkowych i sadzy działa uspokajająco, ta samo jak brak El-Nino. Ta sytuacja może się zmienić i zmieni się. Cały czas realne są prognozy, że lód w Arktyce stopi się do zera za kilka lat. Nie wiemy czy będzie to 2015 czy 2020 rok. Ale to już tylko kwestia kilku lat, bo przekroczony został już punkt krytyczny.
Zobacz także:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz